fbpx

PISZĄ I GRAJĄ PO ŚLĄSKU

 
To nie pierwszy wieczór teatralny, który poświęcamy tradycyjnej mowie Ślązaków. Tym razem nie będziemy jednak toczyli głębokich debat i spierali się, jaki powinien być status prawny tego języka. Wyróżnimy jego podstawowe cechy, pokażemy, jak się zmienia i rozważymy jego funkcje społeczne. Naszym przewodnikiem będzie językoznawczyni, prof. Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego.   
 
Interesują nas przede wszystkim możliwości ekspresyjne etnolektu śląskiego, wykraczające poza poetykę kabaretu czy scenicznego żartu. Okazuje się, że mogą być zaskakująco duże, czego przykładem twórczość poetycka Krystiana Gałuszki z Rudy Śląskiej. Ponadto zaprezentujemy monodram autorstwa Aleksandra Lubiny pt. „Jeżeś ty chop, Hubercie Morysie?” w wykonaniu Hanny Szczęsnej-Kozik.
 
To nie jest język sztuczny
„Gwarą” nazywało się też żargon przestępczy, złodziejski, także uczniowski czy studencki. W każdym przypadku szedł sygnał, że mamy do czynienia z czymś nieoficjalnym, pozbawionym (…) prestiżu. To przekonanie przeszło także na pojęcie „dialekt”, pojmowany jako zbiór gwar. Dlatego wielu ludzi uważa, że jeśli ich mowę uznaje się za gwarę bądź dialekt, to oznacza, że oni sami są kimś gorszym. „Lepsi” są ci, którzy posługują się „językiem”. Język jest nie tylko narzędziem opisu świata, ale też jego postrzegania, a nawet kreowania”.
(fragment rozmowy Krzysztofa Karwata z prof. Jolantą Tambor, zamieszczony w jednym z wydań kwartalnika „Fabryka Silesia”)


Na zdjęciu: Hanna Szczęsna-Kozik w monodramie Aleksandra Lubiny
Jeżeś ty chop, Hubercie Morysie? Foto: archiwum prywatne.