MonsterS. MORDERCZE PIEŚNI
spektakl muzyczny
Patron straceńców, adwokat przegranych spraw, opiekun przeklętych dusz – Nick Cave nie lęka się mroku. Idzie za bohaterem na skraj miasta, choć tam czeka tylko przeznaczenie (nie bez kozery słynne „Red Right Hand” patronuje gangsterskiej sadze „Peaky Blinders”). Trzyma w ręce kamień i wraz z kochankiem rozłupuje go o twarz najpiękniejszej z panien (oj, hitem był w latach 90’ duet „Where the Wild Roses Grow” z młodziutką Kylie Minogue). Siada w celi śmierci, by śledzić myśli kłębiące się w głowie skazańca (kto wie, czy jego „Mercy Seat” najmocniej nie wstrząsa w wykonaniu Kazika). Pół biedy Nick Cave – ten od zawsze był wykolejony. Ale nawet Leonard Cohen, najsłodszy z bardów, wyznał trzy dekady temu: „Wszystko wokół mnie sypało się w proch – moje przekonania, moje pragnienia, cały mój duch – popadłem w głęboką depresję, a ta została ze mną na długi czas”. Właśnie wtedy powstał najsłynniejszy z jego albumów – „Love and Hate”. Miłość i śmierć. Dr Jekyll, Mr Hyde. W każdym z nas jest jakiś cień, jakiś mrok, jakaś bestia, którą trzeba czasem wyciągnąć za fraki i… No właśnie. I co wtedy?
„Monsters. MORDERCZE PIEŚNI” to opowieść o spotkaniu z bestią. Cztery wielkie osobowości, cztery mistrzynie aktorskiej psychoanalizy, cztery potężne sceniczne żywioły – Izabella Malik, Maria Meyer, Elżbieta Okupska i Alona Szostak – zapuszczają się w cztery kąty, cztery piętra, cztery warstwy osobistych wnętrz. Są tam, gdzie demony pchają ku zbrodni i okrucieństwu. Znają dobrze smak zdrady, cierpienia, utraconej miłości. Uciekają w samotność, odwracają się od świata, ale na koniec trafiają w przesmyk nadziei, wybaczają, pragną odkupienia.
Osią narracyjną są w „MonsterS” monologi wewnętrzne – gęste, intymne wyznania bohaterek utkane ze słów wielkich songów ochrypłego dekadenta Toma Waitsa, wiecznie poszukującego romantyka Leonarda Cohena, szaleńczego desperata Nicka Cave’a. Intymne, osobiste, indywidualne, a jednak uniwersalne. Bo w każdym z nas są pragnienia, obsesje, namiętności i lęki. W każdym jest potencjał do zadawania cierpienia, ale i walki w słusznej sprawie, bezinteresowności, poświęcenia. Każdy zna ból, rozpacz, euforię i śmiech.
Każdy mógłby zaśpiewać własną, morderczą pieśń.
[Łucja Siedlik]
scenariusz i reżyseria: Robert Talarczyk
producent: Kamil Baron
wizualizacje: Grzegorz Mart
kostiumy i scenografia: Dagmara Walkowicz-Goleśny
reżyseria świateł: Piotr Roszczenko
kierownictwo muzyczne: Jerzy Mączyński
kierownictwo wokalne: Kamil Baron
autor plakatu: Kuki Krzysztof Iwański
występują:
Izabella Malik
Maria Meyer
Elżbieta Okupska
Alona Szostak
pokaz przedpremierowy: 7 listopada 2024 r.
prapremiera: 8 listopada 2024 r.
Duża Scena Teatru Rozrywki
Organizator: